Pierwsze w Polsce centrum medyczne wspierające kobiety w okresie menopauzy.

Pierwsze Centrum Menopauzy w Polsce

Ból w miejscach intymnych? Tak nie musi być

Gdy nasze ciała przestają produkować estrogen, w organizmie dochodzi do prawdziwej rewolucji. Dla wielu z nas jej efekty mogą być bardzo bolesne, ale nie musimy się na to godzić. Z pomocą przychodzą fizjoterapeuci uroginekologiczni.

Rozmowa z Noemi Stanisławską, fizjoterapeutką uroginekologiczną przyjmującą pacjentki w Femistory Centrum Menopauzy.

Kobieta o brązowych włosach do ramion w granatowej bluzce patrzy w obiektyw.

Z jakimi dolegliwościami najczęściej zgłaszają się pacjentki w okresie menopauzy?

Noemi Stanisławska: – To zabrzmi jak sucha lista, a tymczasem każdy punkt na niej to ogromne problemy i cierpienie kobiet, które do mnie trafiają. To m.in.: nietrzymanie moczu, obniżenie narządów, atrofia pochwy…

Tu się zatrzymajmy, bo pewnie niewiele kobiet słyszało o atrofii pochwy.

Za tą nazwą kryje się zanik lub zmniejszenie grubości nabłonka śluzówki pochwy. Występuje najczęściej w wyniku menopauzy, ale także jako efekt radioterapii czy np. leczenia hormonalnego.

I może prowadzić nawet do skurczenia się warg sromowych wewnętrznych – jak wyczytałam na forach, na których kobiety dzielą się historiami związanymi przechodzeniem menopauzy. To aż niewyobrażalne, jak bardzo nasze narządy zmieniają się w tym czasie.

A z tego wynikają różnego rodzaju problemy i dyskomfort. Atrofia pochwy może wiązać się np. z bolesnym współżyciem. Do tego pojawiają się suchość, pieczenie, świąd, większa podatność na infekcje czy problemy z układem moczowym.

Co jeszcze będzie na tej liście, od której zaczęłyśmy?

Przychodzą też do mnie pacjentki m.in. z niezdiagnozowanymi bólami miednicy, nietrzymaniem gazów i stolca czy nadmiernym napięciem dna miednicy. Spektrum trudności, z jakimi mierzą się kobiety w menopauzie, jest naprawdę bardzo szerokie.

Część z nich pewnie po wielu wizytach u innych specjalistów, w dużym bólu, z wizją operacji przed nimi albo koniecznością pogodzenia się, że ból lub dyskomfort będą im już towarzyszyć do końca życia?

Niestety tak. Ciągle jeszcze – nawet w środowisku lekarskim – niewielka jest wiedza, jak bardzo takim pacjentkom może pomóc fizjoterapia uroginekologiczna. Wiele kobiet trafia do mnie… z Instagrama, po tym jak przeczytają lub usłyszą polecenie jakiejś influencerki. Tak jakby ta dziedzina medycyny ciągle była wiedzą tajemną, do której dostęp mają nieliczni.

Jedna z założycielek Femistory Centrum Menopauzy przyszła do pani na wizytę po dwóch latach szukania rozwiązania swojego problemu. Dzięki poradzie przyjaciółki. Powiedziała później onkologowi, który prowadzi jej leczenie, że warto, by polecał wizyty u urofizjoterapeuty kobietom z takimi dolegliwościami jak ona. Spojrzał na nią, jakby sugerowała mu wysyłanie pacjentek do miejsca ze szklana kulą.

Co tylko pokazuje, że o fizjoterapii uroginekologicznej trzeba mówić jeszcze dużo i głośno. Bo jeśli pacjentki w menopauzie będą trafiały do urofizjoterapeutów wcześniej, unikną wiele bólu i cierpienia.

Jak będzie wyglądała taka wizyta u pani? Na co się nastawiać?

Zaczniemy od bardzo szczegółowego wywiadu. Będę pytać, np. o nawyki pacjentki, jej styl życia, aktywności, jakie podejmuje, rodzaj jej pracy. A także o to, czy ma za sobą jakieś wypadki, urazy, porody i operacje. To wszystko ma ogromne znaczenie.

Będę też oceniać napięcia w całym jej ciele, nie tylko w okolicach miednicy.

W jaki sposób?

Czasem widać to od razu, kiedy np. pacjentka ma krzywy kręgosłup i miednica nie jest symetryczna. To łatwe do zaobserwowania po ustawieniu kolców biodrowych czy po fakcie, że kąty talii są na innym poziomie. A to, czego nie widać od razu, pokażą nam różne testy, które przeprowadzę z pacjentką. Dzięki nim dowiemy się np., jaki konkretnie mięsień czy struktura w ciele jest skrócona. Potem przejdziemy już do badania przezpochwowego.

Nie da się tego pominąć?

Jeśli pacjentka liczy na terapię kompleksową, pełną i wymierzoną na rozwiązanie konkretnego problemu, to badanie przezpochwowe jest konieczne. Można go uniknąć na pierwszej wizycie – jeśli pacjentka miałaby jakieś opory. Wtedy możemy popracować szerzej – zacząć od przepony, kości krzyżowej czy powłok brzusznych. Ale docelowo muszę poznać problem, żeby pomóc go rozwiązać. Muszę więc sprawdzić, jaka jest siła mięśni, ich wytrzymałość, gdzie mięśnie są skrócone albo napięte, czy punkty spustowe są bolesne. Bez badania nie mam szans się tego dowiedzieć.

To będzie badanie z głowicą dopochwową – jak w gabinecie ginekologicznym?

Podstawą jest dla mnie badanie palpacyjne, czyli dotykanie narządów i tkanek. W ten sposób oceniam strukturę mięśni, jak się zachowują pod palcami, czy są miękkie czy twarde, czy mają zgrubienia na przebiegu włókien, czy dotykanie ich powoduje ból, a może ten ból promieniuje? A jeśli tak, to dokąd? I faktycznie często tak jest, że np. dotykam mięsień w kierunku brzucha, a pacjentka czuje promieniowanie do pośladka. Tych wszystkich informacji nie dałoby mi żadne USG. Co oczywiście nie oznacza, że zupełnie nie korzystam z USG czy EMG, bo tymi badaniami także się wspomagam w czasie wizyty.

Jak w praktyce wygląda takie badanie?

Wprowadzam palec do pochwy pacjentki i badam wszystko, czego mogę dotknąć. Najpierw prowadzę to badanie w stanie spoczynku, a później sprawdzam, co się dzieje w trakcie wysiłku. Proszę więc pacjentkę, by zakaszlała, podejmowała ruchy wypierające, zaciskała mięśnie – jeśli oczywiście to potrafi, a jeśli nie, to uczymy się tego w czasie wizyty.

I co dalej, jak już ustalimy, z czym jest problem i z czego wynika? Czy czeka nas wtedy taka klasyczna fizjoterapia, która wymaga zaangażowania, ćwiczeń w domu?

Zdecydowanie. Moją rolą jest zdiagnozowanie problemu i znalezienie sposobów, by sobie z nim poradzić, ale sama terapia to już regularne ćwiczenia. Najlepiej wykonywane codziennie. Zwłaszcza, że najczęściej to nie są skomplikowane zadania – np. dwie serie ćwiczeń mięśni dna miednicy, które można wykonać w dowolnym momencie dnia, choćby jadąc do pracy czy w czasie zakupów. Mogą to być też ćwiczenia wymagającego jakiegoś prostego urządzenia, np. wałeczka, czyli już raczej konieczne do wykonania w domu, ale nawet one nie zajmą pacjentce dużo czasu. Zwykle nie więcej niż kilka minut dziennie. Kluczem są tu dokładność i regularność, żeby zafundować mięśniom dna miednicy trening.

Jak szybko widać poprawę?

U każdej pacjentki będzie inaczej. Wszystko zależy od problemu, z jakim się zmaga. I oczywiście od sumienności w ćwiczeniach. Jedna kobieta zauważy efekty niemal od razu, u innej trochę dłużej potrwa dobieranie odpowiednich ćwiczeń i odpowiedniej formy terapii. Co ważne, to nie są terapie liczone w latach. Zwykle wystarcza nam kilka tygodni, w trudniejszych przypadkach – kilka miesięcy.

Pani praca musi dawać dużą satysfakcję, gdy naprawdę pomaga pani pacjentkom, które często czują się, jakby doszły już do ściany…

Ogromną! Na co dzień spotykam się z kobietami, które cierpią, odczuwając duży ból albo dyskomfort, co wpływa na całe ich życie. Gdy razem dochodzimy do punktu, w którym ich rzeczywistość wraca do normy, to czuję dużą dumę, że mogłam je w tym wesprzeć. Ja sama zostałam fizjoterapeutką uroginekologiczną po tym, gdy szukałam pomocy po porodzie. Zupełnie jak moje dzisiejsze pacjentki – o tej specjalizacji dowiedziałam się przypadkiem, z polecenia. I byłam zachwycona, bo już po pierwszej wizycie i wprowadzeniu ćwiczeń, widziałam rezultaty. To mi otworzyło oczy. I skierowało na nową zawodową drogę. Te doświadczenia pomagają mi dziś w kontaktach z pacjentkami, bo wiem, przez co przechodzą i własnym przykładem świadczę, że to nie są problemy nie do rozwiązania.

My, kobiety, często myślimy, że jak boli, to trudno, trzeba przetrwać. Bo może nie boli aż tak bardzo, żeby tracić czas na szukanie rozwiązań? Albo samo przejdzie? Albo, że boli, bo tak już jest w menopauzie? A to nieprawda. Rozwiązania są na wyciągnięcie ręki.

Na zdjęciu osoba leży na boku na sofie, ubrana w jasne spodnie i niebieski sweter w warkoczowy wzór. Dłonie trzyma na brzuchu, co może sugerować ból lub dyskomfort. Scena ma spokojny, domowy charakter.

Wizyta u fizjoterapeuty uroginekologicznego to jeden z elementów naszego planu leczenia pacjentek w menopauzie.

W Femistory Centrum Menopauzy do kobiet w tym okresie życia podchodzimy kompleksowo i holistycznie, wiedząc, że ich problemy i dolegliwości są często ze sobą powiązane.

Dlatego zaczynamy od diagnostyki, a potem spotkań z lekarzami różnych specjalności (którzy w razie potrzeby konsultują się ze sobą).

Skuteczne leczenie menopauzy to klucz do odzyskania komfortu i zdrowia. Femistory Centrum Menopauzy we Wrocławiu oferuje wsparcie kilkunastu specjalistów, indywidualny plan leczenia i opiekę koordynatorki. Specjalizujemy się w terapiach, których celem jest łagodzenie i eliminowanie dolegliwości, jakie wywołuje menopauza.